sobota, 2 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ ÓSMY: SZAROŚĆ

- Katieeee no odbierz ten cholerny telefon- krzyczałem chodząc nerwowo po całym domu- Dlaczego poprosiłem ją, by wykonała dla mnie to zadanie- karciłem siebie opadając bezwładnie na kanapę.

Bezsilność kapała z sufitu na moja głowę, gdy ostatni raz sprawdzałem nie było w nim dziury.

- Dryyń- dzwonek do drzwi wyrwał mnie z rozmyśleń.
- No w końcu, stoję tu i stoję- odezwała się brązowowłosa.
- Jesteś cała!- szybkim ruchem przywarłem Katie do mojego ciała tworząc coś na kształt uścisku.

Mój dach właśnie został naprawiony, jednak moja głowa wciąż pozostała mokra.

- Czemu nie odbierałaś telefonu?- mój ton oblewały pretensje.
- Wyłączyłam go jak Bruce wszedł do gabinetu, nie chciałam, żeby sprawdził z kim rozmawiam- powiedziała to takim tonem jakby pytała się czy wolę czekoladę mleczną czy białą.
- Mogłaś dać znać, że żyjesz, nie spałem cała noc!- byłem wściekły jej "olewczym" zachowaniem.
- Ooo martwiłeś się- jej ton głosu zawierał więcej cukru niż sok pomarańczowy, który właśnie piłem.
- Nie-e! Co ci przyszło do głowy!- starałem się odwrócić od siebie uwagę - Zjesz śniadanie?
- Chętnie- usiadła na krześle przy kuchennej wyspie.
- Proponuję mój specjał- spojrzałem na nią - Płatki z whisky- tylko tym dysponuję.
- Moje ulubione!- uśmiechnęła się promiennie.

Balansowałem na krawędzi własnej dostępności. Czułem, że stoję w progu zastanawiając się czy wejść. Za mną szalał wiatr, a rozpętana burza nic nie niszczyła, wszystko zostawiła tak jak jest- dostatecznie już to wcześniej zniszczyłem sam.
autodestrukcja za 10..9..8..

***
- Udało ci się podsłuchać coś ciekawego?- poczułem ciepły oddech szatynki na moim karku.
- Na razie nic co by miało jakiś związek ze sprawą.
- Byłam pewna, że to wypali- powiedziała zawiedziona.
- Tak jak ja- rozłożyłem ręce po czym schowałem twarz w dłoniach ze zmęczenia- Mam już tego dość może powinienem odpuścić, w końcu blondynka żyje, a listy mogę zignorować.
- Nie chcesz się dowiedzieć co ją łączy z twoim ojcem i kto ci przysyła te chore wierszyki? Ja chce wiedzieć dlaczego mój ojczym ją przetrzymywał, więc jak nie ty to ja rozwiąże tę sprawę!- powiedziała stanowczo.
- Oczywiście, że chcę wiedzieć, ale ciągle jesteśmy w punkcie wyjścia to zaczyna mnie już irytować- podniosłem lekko głos.
- Musimy się włamać do tego gabinetu, sam podsłuch nic nie da, trzeba pogrzebać w papierach, umówmy się dzisiaj o 10pm przed tylnym wejściem do klubu.
- Nie będziesz się tak dla mnie narażała, pójdę sam- próbowałem wybić jej ten pomysł z głowy.
- Kto powiedział, że dla ciebie, nawet tam nie trafisz, potrzebujesz mnie- miała racje, nigdy nie byłem nawet na zapleczu, sam nie dam sobie rady.
- Niech ci będzie, ale nie próbuj żadnych sztuczek, wchodzimy, szukamy i wychodzimy, to nie zabawa Katie- przestrzegłem szatynkę.
- Oh Ross, mogłabym sprawić, żebyś mnie błagał, więc nie stawiaj mi tu warunków- bezpruderyjnie obeszła całą wyspę, siadając na kanapie i załączając telewizor. Bacznie przyglądałem się jej ruchom, które były subtelne i delikatne jakby nie wymagały żadnego wysiłku. Jej szorty lekko odsłaniały kształtny tyłek co załączyło moją wyobraźnię.
- Oczywiście rozgość się- powiedziałem z przekąsem.
- Nie ma za co- uśmiechnęła się ironicznie.
- Nie ma za co?- zdziwiłem się, raczej spodziewałbym się "dziękuję".
- Tak, nie ma za co.

Chowałem się pod parasolem złudzeń jakoby świat poza nim był czarniejszy od szarości pod nim. Chroniłem sam siebie przed wszystkimi, ale to przed samym sobą powinienem chronić się najbardziej.
Wychyliłem się sprawdzić czy jeszcze pada, lecz lekka mżawka otulała moja twarz.
Zostaje.

***
- Zapomniałem zupełnie- ruszyłem w kierunku sypialni.
- O czym?- Katie wychyliła się, by zobaczyć co niosę w ręku.
- O tym- podałem jej pomarańczową kopertę, którą wczoraj znalazłem przyklejoną do moich drzwi.
- Skąd ten ktoś miał mój rysunek?- zdziwiła się szatynka.
- Właśnie..- zmrużyłem podejrzliwie oczy.
- No nie, znowu zaczynasz? Chyba nie byłabym taka głupia, żeby sama siebie wydać dając ci swój rysunek- przewróciła oczami wracając do koperty.
- Dobra, nieważne- uciąłem temat.
- Narysowałam go gdy miałam 6 lat, wtedy Bruce był dla mnie jak tata, opiekował się mną i mamą. Pamiętam, że ten dzień, był najszczęśliwszym dniem w moim życiu, mama wcześniej wróciła z pracy i zabrali mnie z ojczymem do wesołego miasteczka. To było na parę dni zanim ją zamknęli, biedna zmagała się 6 lat z chorobą. Staraliśmy się jej pomóc jak tylko mogliśmy, ale nic nie pomagało. Po tym jak ją zamknęli Bruce stał się bezwzględny, przestał się mną interesować, wdał się w ciemne interesy, byłam pozostawiona sama sobie- łza spłynęła po jej policzku- zresztą nieważne, nie będę cię zanudzać- odwróciła głowę by doprowadzić się do porządku.

Nie zanudzała.
Coś we mnie pękło, czułem się jakbym wiedział o czym ona mówi, z każdym jej kolejnym oddechem moje powietrze ulatywało, chciałem jej je oddać, dla mnie wydawało się zbędne, chciałem jej oddać wszystko to co miałem by poczuła się lepiej.

- Możesz zostawić mnie samego?- poprosiłem.
- Mam wyjść?- spytała zupełnie zdezorientowana.
- Tak masz wyjść!- podniosłem głos podchodząc do drzwi otwierając je na oścież.

Nie wytrzymałem. Ile razy starasz się powstrzymać emocje, by nie wysypały się z ciebie robiąc ogromny bałagan? Ile razy to się udaje? Ile razy poległeś?- Nie otwieraj się!- krzyczałem w myślach
Chciałem nie chcieć tej dziewczyny,
pragnąłem jej nie pragnąć,
marzyłem o niej nie marzyć.

***
Leżałem na dnie oceanu, z każdym ruchem woda robiła się coraz bardziej mętna. Wydawało mi się, że chce ją oczyścić, ale nie przestawałem się ruszać. Wiedziałem, że gdybym tylko leżał na pewno bym wypłynął - przecież to ocean MOICH myśli.

Na zegarze dochodziła 10pm, a Katie nie pojawiała się w umówionym miejscu, czekałem jeszcze pół godziny, ale po szatynce ani śladu.
- Wystawiła mnie- przygryzłem wargę- Wiedziałem, że tak będzie, mogłem działać sam- skarciłem się drugi raz tego samego dnia z powodu jednej i tej samej dziewczyny.

Często dajemy się zawieść, pozwalamy na to ufając danej osobie, wpuszczamy ją, karmimy, oswajamy, a ona jest tylko współlokatorem na gapę i wcale nie ma zamiaru się zadomowić. Zwinie się przy pierwszej lepszej okazji zostawiając niepościelone łóżko, niepozmywane naczynia i zapach, którego nie sposób się pozbyć.

- Masz- jakiś bezdomny podszedł do mnie wręczając mi SZARĄ kopertę.
- Skąd to masz?- pytałem.
- Nie mój interes.
- Odpowiadaj, skąd to masz?- krzyczałem szarpiąc go za podarte szmaty.
- Ktoś mi to podrzucił razem z 10$ i powiedział, żebym ci to dał- tłumaczył się.
- Jak wyglądał?- stałem się bardziej natarczywy.
- Nie wiem, miał kaptur, ale to był raczej mężczyzna, nic więcej nie wiem, człowieku daj mi spokój- wyrwał się z moich rąk i uciekł - Psychol- wołał przez ramie.
- Fuj jak to śmierdzi- otworzyłem kopertę, w środku był zgaszony pet po papierosie oraz liścik z napisem:

Szary to kolor rezygnacji i zmęczenia
Pozwól, że wyjdę z twojego cienia

*Oczami Katie*

- Katie chodź do gabinetu- Bruce uśmiechnął się do mnie podstępnie.
- Już idę- ruszyłam pewnym krokiem.
- Chciałem ci coś pokazać- obrócił monitor w moją stronę trzymając w ustach wykałaczkę.
- Al...ale to nie tak jak myślisz- próbowałam się bronić oglądając jak montuję pluskwy w klubie.
- A co myślę mała szmato?!- wstał uderzając mnie w twarz tak mocno, że upadłam na podłogę.




24 komentarze:

  1. Kurde, zawsze mam zajawkę na to, kto w końcu wysyła te koperty i dlaczego.... XD
    Mam nadzieję, że to się wyjaśni prędzej, czy później.
    A rozdział świetny, z resztą jak zawsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział !!! Czekam na następny. Jestem strasznie ciekawa co będzie z Katie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ghhhhhhhh. Ross, zły człowieku.
    Wszystko fajnie i wgl, ale czy mogłabyś zwracać więcej uwagi na interpunkcję? :D Mnie to uderza, ale jak Ciebie nie, to spoko xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podasz mi przykłady? Byłabym wdzięczna :) większość jest celowa ale możliwe, że gdzieś mogłam zrobić bład,

      Usuń
    2. Przede wszystkim kropki na końcach zdań :D nwm, czy je akurat robisz celowo, ale ich brak, a w szczególności, gdy czytam na telefonie, powoduje, że nie mam pojęcia, gdzie skończyła się wypowiedź, gdzie nowy akapit itd.
      '- Nie chcesz się dowiedzieć co ją łączy z twoim ojcem i kto ci przysyła te chore wierszyki? Ja chce wiedzieć dlaczego mój ojczym ją przetrzymywał więc jak nie ty to ja rozwiąże tę sprawę! ' tu brak przecinków , no i jeszcze brakuje mi ich przed np. 'więc', ale', 'lecz' ...


      http://the-story-of-auslly.blog.pl/chapter-tweny-one-two-sides/

      Usuń
    3. Kropki po wypowiedzi uważam za zbędne i zaś one mi bie pasują ale faktycznie na telefonie może się to zlewać. Co do tych "więc, ale, lecz" to masz rację czasami gubie te przecinki. Dzięki za uwagę postaram się poprawić :)

      Usuń
  4. Mam dziwne wrazenie, ze to Bruce podrzuca te koperty. Kurde i Ross no ty i Katie noo...uhhh

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie Katie!!!! Mam nadzieje, że wyjdzie z tego

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity rozdział *.* Życzę weny Zapraszam: maranor5story.blogspot.com r5ormaranostory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże! Umieram z ciekawości... Poproszę następny rozdział. :D Świetne.

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurde Katie wpadła, niedobrze ;x a Ross by sie mogl w koncu otworzyc przed nia, niech nie przesadza ahha :D nadal mam przeczucie,ze ten facet to Riker idk czemu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi też się wydaję, że Riker jest w to zamieszany :) nie wiem w jaki sposób ale miałoby to sens :D

      Usuń
  9. Wow! Boski. <3
    Robi się co raz goręcej..
    Ciekawość zżera mnie od środka. ;)
    Mam nadzieje, że szybko dodasz next.
    Życzę weny i pozdrawiam.
    B.

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW!
    Jestem taka wszystkiego ciekawa hah,
    Życzę Weny i dużo komentarzy

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko! A myślałam sobie, wejdę tylko sprawdzę szybciutko co się dzieje, dosłownie pięć minut i idę spać. Aha! Dziowit dodała rozdział i nic z mojego spania. Jestem taka podekscytowana!
    Uwielbiam to, jak piszesz. Twój sposób na tego bloga jest taki inny niż wszystkie i taki wspaniały. Niekonwencjonalny. Chyba jeszcze długo będę się tym zachwycać, zanim przywyknę. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że z Twojego opowiadania można wynieść bardzo dużo mądrych rzeczy. Uświadomić sobie bardzo wiele spraw, co do których się oszukujemy. Te dwa momenty kocham, no kocham!
    ,,Chciałem nie chcieć tej dziewczyny,
    pragnąłem jej nie pragnąć,
    marzyłem o niej nie marzyć.''
    Oraz:
    ,,Często dajemy się zawieść, pozwalamy na to ufając danej osobie, wpuszczamy ją, karmimy, oswajamy, a ona jest tylko współlokatorem na gapę i wcale nie ma zamiaru się zadomowić. Zwinie się przy pierwszej lepszej okazji zostawiając niepościelone łózko, niepozmywane naczynia i zapach, którego nie sposób się pozbyć.''
    Te cytaty są wspaniałe. Pozwolisz, że wpiszę je sobie do swojej ,,książki mądrości'', jeżeli można tak nazwać zeszyt z nabazgrolonymi cytatami i powklejanymi zdjęciami.
    Katie jest wspaniała. Zupełnie jakby się urwała z psychiatryka. Nie ma za co wygrało! Uwielbiam ją, jest niesamowita. Przykro mi było, gdy Ross ją wtedy wyprosił, ale przez to pokazałaś w sumie, że ludzie zawsze boją się otworzyć. Ten moment był wspaniały, mimo wszystko nie mogę się już doczekać momentu, kiedy się jej otworzy i Katie nie będzie współlokatorem na gapę.
    Na tweeterze pisałaś, że męczyłaś się z rozdziałem, a jest genialny. Czekam na następny! Weny życzę, takiej, jak teraz! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twoje komentarze, są takie budujące i motywujące ❤️ Dziękuję!
      Oczywiście, że możesz je wpisać do zeszytu, będzie mi baaaardzo miło! Strasznie się cieszę, że tak Ci się podoba to co piszę.

      Usuń
  12. rozdział był najzwyczajniej w świecie wspaniały :) Twój blog z pewnością nie jest dla dzieci :) i trzeba naprawdę pomyśleć żeby ogarnąć o co chodzi :) podoba mi się to, że nie rezygnujesz ze swojego oryginalnego pomysłu :) to jedna z niewielu perełek wśród blogów :) sprawiasz że zastanawiam się co będzie dalej i nie mogę przez to spać po nocach :P zżyłam się z bohaterami oraz ich uczuciami :) każdy z nich ma swój własny charakter i trzeba zagłębić się w jego psychikę żeby go zrozumieć :) czekam na nexta :) zapraszam również do siebie :) http://r5przeznaczenienieistnieje.blogspot.com/
    pozdrawiam ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ❤️ już zabieram się za czytanie!

      Usuń
  13. Zdecydowanie najlepsze opowiadanie jakie czytałem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam tego bloga :) jej mam nadzieję, że nic się nie stało tej Katie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde, Katie jest fajna, podoba mi się strasznie jej styl bycia i dlatego bardzo się teraz o nią boję :(
    "Nie zanudzała.
    Coś we mnie pękło, czułem się jakbym wiedział o czym ona mówi, z każdym jej kolejnym oddechem moje powietrze ulatywało, chciałem jej je oddać, dla mnie wydawało się zbędne, chciałem jej oddać wszystko to co miałem by poczuła się lepiej." wzruszyłam się <3
    i w ogóle,świetny odcinek, mogłabym siedzieć i czytać wciąż i wciąż, bo uwielbiam sposób w jaki piszesz, niepowtarzalny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurde, czy Ty musisz mi to robisz? Tyle sie dzieje i konczysz w takiej sytuacji? Ja tu umieram z ciekawosci, a tu nagle cut. Udusze Cie kiedys ❤ ogólnie to Ross i Katie huhu, dzieje się, chlopak wpadl po uszy :3 fajnie, dramatycznie i nie mogę się doczekać następnego :3
    -Iga

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzowiit tlum przemowil: chcemy nexta, juz, teraz, natychmiast ;)

    OdpowiedzUsuń

.