środa, 23 lipca 2014

ROZDZIAŁ SZÓSTY: NIEBIESKI CZ. 2

Kuku...kuku- zegar wyraźnie dał do zrozumienia, że już czas.
Przygotowywałem się do tego wyjazdu latami, wszystko miało być dopięte na ostatni guzik.
- Gdzie są moje klucze?- krzyczałem w kółko, im głośniej starałem się to robić tym ciszej słyszałem sam siebie.
Nigdzie ich nie ma, nie zdawałem sobie sprawy, że przecież ich nie potrzebuję, drzwi są otwarte, wystarczy wyjść i wejść.
- Ale tak bez kluczy?- pytałem kukułki 
Otwarte.

***
Codziennie nie zdając sobie sprawy stajemy przed wagą działania podświadomości, już ledwo otwierając oczy po przebudzeniu jest ona przystawiona nam pod twarz. 
Mamy wybór ile będzie ważył nasz dzień. W zależności/niezależności od samopoczucia, snu, własnej wartości, drugiej osoby obok, zawartości portfela ustawiamy trzy wagi: poranka, południa i wieczora. Wybór jest bardzo istotny, ponieważ nasz umysł przez cały dzień działa według określonych kilogramów, to dlatego mówi się, że ciało może więcej, ale to umysł nas ogranicza.
Dla mnie poranki bywają najcięższe. 
Cały dzień waży 100kg, 
wieczór to 30kg, 
południe- 10kg, 
poranek to x. 
Ten poranek był zdecydowanie iksem, najbardziej tłustym iksem jaki jestem sobie w stanie wyobrazić- iksem absolutnym.

***
- Co cię tu sprowadza?- zapytałem stojącej dziewczyny w drzwiach, jej widok lekko mnie zaskoczył.
- Ubieraj się, jedziemy- stanowczo dała do zrozumienia, że na tym polu nie ma dyskusji.
- Gdzie?!- zapytałem w dalszym ciągu zszokowany jej wizytą.
- Dowiesz się w aucie- zakończyła obracając się i podchodząc do lodówki.
- Co ty robisz?!- Katie coraz bardziej irytowała mnie swoją samowolką.
- Chce coś zjeść, nie widać?!- oburzyła się.
- Jasne częstuj się, ja wracam do łóżka- powiedziałem znudzony tą sytuacją.
- Do żadnego łóżka i weź tu przewietrz!- ciągnęła swoją wypowiedź otwierając po kolei wszystkie okna.
- Idę pod prysznic- obróciłem się zrezygnowany zostawiając szatynkę w towarzystwie naleśników.

***
- Jesteśmy na miejscu!- oznajmiła radośnie.
- Żartujesz sobie ze mnie prawda?- zapytałem nie czekając na odpowiedź- wesołe miasteczko, poważnie? 
- Odprężysz się trochę po tych wydarzeniach z ostatnich dni, no chodź, będzie fajnie- starała się mnie przekonać.
- Nie mam już 10lat, zabierz mnie stąd- zażądałem. 
- Jak chcesz- szatynka zatrzasnęła drzwi do samochodu i odjechała z piskiem opon.
- Wysiadaj- wykrzyczała wypychając mnie z wozu gdy znaleźliśmy się na jakimś pustkowiu
- Oszalałaś? To moje auto!- oburzyłem się.
- Mało mnie to interesuje- powiedziała gdy już leżałem na ziemi koło samochodu.
- Wariatka!!!!- krzyczałem za odjeżdżającą dziewczyną.

***
Doszedłem z powrotem do wesołego miasteczka, zajęło mi to ponad godzinę. Nie byłem tutaj odkąd skończyłem 12lat, w LA jest wiele takich miejsc dlaczego akurat zabrała mnie w to, które niegdyś było moim ulubionym. by później odkryć te emocje, których nie chcemy? 

Na parkingu stał mój samochód a Katie opierała się o bramę wejścia bacznie przyglądając się swym paznokciom.
- Wreszcie dotarłeś, jak ci minął dzień?- zapytała pogodnie.
- Jesteś nienormalna- ominąłem ją przechodząc bramę.
- Karuzele czy huśtawki?- uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Co to za szopka huh?- zdezorientowałem się.
- Czyli karuzele!- podskoczyła radośnie klaszcząc w dłonie.

Straciłem kontrole nie na rzecz samego siebie jak myślałem wcześniej ale na rzecz nieogarniętej szatynki z wyraźnymi zaburzeniami psychicznymi. W tym szaleństwie wyłapałem jedną nutkę, która brzmiała całkiem przyjemnie niosąc za sobą serię zrozumiałych tylko dla mnie dźwięków, a cała piosenka układała się w tę dziewczynę. Ona była piosenką.

- Czwarty raz chcesz iść na tę karuzele- oznajmiłem znudzony.
- To najlepsza karuzela w tym miasteczku- ciągnęła mnie za rękę.

Dotyk.

- Wiedziałem, że to się kiedyś stanie ale nie sądziłem, że akurat teraz z tobą- mówiłem bezradnie.
- Zaraz to naprawią, jesteśmy tylko 30m nad ziemią co się może stać?- wyraźnie śmiała się ze mnie.
- Gdzie jest twoja mama?- zapytałem nieśmiało.
- Szybko zmieniasz tematy- lekko się zdziwiła, ale nie uraziło ją pytanie.
- Odpowiesz?- naciskałem.
- Moja mama jest w zakładzie psychiatrycznym Hollymore, zwariowała po tym jak mój ojciec ją zostawił.
- To dlatego mieszkasz z ojcem...
- Ojczymem, prawdziwego ojca nie znam, odszedł od mamy zanim się urodziłam, a ona nic nie mówi odkąd ją zamknęli. Nie wiem nawet jak on ma na imię.
- Współczuję, ale pełna rodzina to też nie taki wspaniały obrazek.
- Jak możesz porównywać swoją sytuację do mojej? Całe życie byłeś cackany przez rodziców i rodzeństwo, zawsze najmłodszy w oczach mamusi, teraz gwiazdor topiący się w kasie. Ja mam tylko ojczyma, który jest.. a zresztą- przerwała przewracając oczami.
- Całkiem sporo o mnie wiesz jak na taką krótką znajomość.
- Może spotkaliśmy się wcześniej- urwała odpalając papierosa.
- Musisz wszędzie palić?- zapytałem zirytowany.
- Musisz zawsze to mówić?- oddała tym samym dmuchając mi w twarz.

Siedzieliśmy w ciszy, aż karuzela ponownie ruszyła, wtedy wydałem dźwięk przypominający damski okrzyk radości, na który moja współlokatorka ławki karuzeli głośno się zaśmiała.

Śmiech koi dusze, jest jak płatki śniegu na rozgrzanych policzkach, które opadają powoli rozpuszczając się i okalając ciało. 
Jej śmiech był śnieżycą w upalne lato.


Czyny budują zaufanie, dodając patyk do patyka tworząc budynek.
Słowa burzą zaufanie stawiając przed tym budynkiem wilka nakazując mu dmuchać.
Katie podała mi kilka patyków, mimo, że budynek jeszcze nie stał to wilk czaił się już za rogiem gotowy do ataku. 
Zaufanie jest matką poczucia bezpieczeństwa.
Mamo nakarm mnie.

***
- Patrz co znalazłam w damskiej toalecie- powiedziała machając mi NIEBIESKĄ kopertą przed oczami, taką samą jak ta ze szpitala.
- Czemu akurat w damskiej?- pytałem zdziwiony.
- Nie mam pojęcia, otwórz- była podekscytowana.
- Znowu to samo!- krzyknąłem przeklinając pod nosem.
- Pusta?!- wyraźnie ją to zdziwiło.
- Pusta!
- Czemu ona jest pusta?- przekrzykiwaliśmy się nawzajem.
- Dlaczego jak przynosisz mi kopertę to zawsze jest pusta?- rzuciłem oskarżająco.
- Znowu myślisz, że zabrałam liścik? Już to przerabialiśmy- powiedziała poirytowana.
- Dziwny zbieg okoliczności co?- krążyłem wokół dziewczyny wbijając w nią wzrok.
- Właśnie zbieg okoliczności- chciała mnie uspokoić - Może lepiej skupmy się na tym co może oznaczać, że jest ona pusta, a nie dlaczego jest pusta, Panie Sherlock za dolara- ciągnęła.

***
W drodze do domu nie mówiliśmy zbyt dużo daliśmy się ponieść wyobraźni zachodzącego słońca, które właśnie zjadała ziemia jakby było jajkiem sadzonym.

- Dryyyyyń- ciszę przerwał telefon Katie
- Halo? Tak właśnie go wiozę, będziemy za 10minut- oznajmiła do słuchawki telefonu..


                    



25 komentarzy:

  1. to jest chyba moj ulubiony rozdział :D lubie Katie mega, ciekawa jestem jej ojczyma troche sie domyslam ale nie jestem pewna a z tym fajkiem hahaha tez zawsze dmucham w twarz jak mi ktos tak mowi, tzn zalezy kto to jest. Widzisz jak sie rozpisalam pierwszy raz chyba tak bardzo haha dobra wracam do pakowania xo xo xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu najlepszy blog na świecie <3 kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow <333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! dla mnie najlepsZy rozdział jaki dodałaś <333 niemogę się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoooo, ciekawe kto zadzwonił!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spamuj tym gownem -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz zazdrosna dziewczynko ❤️

      Usuń
  7. O wow. Twój blog jest zupełnie inny niż cała reszta o Rossie...nawet nie wiem co napisać... rozdział mój ulubiony, bo lubię Katie i myślę, że Ross zmieni do niej nastawienie ;) jestem ciekawa kto do niej zadzwonił
    Całuski
    ~Julia~

    OdpowiedzUsuń
  8. "Panie Sherlock za dolara " hahahahhaha geniusz XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdział jest genialny, zdecydowanie nie taki mroczny, jak pozostałe, co poprawiło mi dzisiaj humor :D uwielbiam Katie, jest taką pozytywną postacią tutaj. Znając życie to zaraz się coś zmieni, czy coś, ale to nic xd zaciekawił mnie ten telefon i już nie nogę się odczekać białego rozdziału :3
    -Iga

    OdpowiedzUsuń
  10. Cuuudeńko ♥ Musisz napisać książkę! Masz niesamowity talent :3
    Pozdrawiam cieplutko xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Kto zadzwonił? KTO? Dawaj mi tu następny ;33333. Rozdział jest cudowny :3. Czekam na następne pełne podziwu nexty! <3.

    OdpowiedzUsuń
  12. wow!!! no niesamowity rozdział :3 zakochałam się w nim :3 czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział. Tak samo jak poprzednie :3 Zastanawiam się kto zadzwonił do Katie. Już chcę kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe z kim rozmawiała Katie ;** cudowny ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam. czytałam tak na luzie, a na końcu jedno wielki wtf i oczy w słup ;D kocham te Twoje wstawki, np. to o śmiechu i zaufaniu... geniusz!

    OdpowiedzUsuń
  16. Dlaczego tak malo? Zawsze czytam po dwa trzy razy bo mam zal, ze tak szybko sie konczy xd

    OdpowiedzUsuń
  17. Katie ma jakąś szemraną pozycję, ale rozdział mi się chyba najbardziej podoba ze wszystkich jak na ten moment.

    NADROBIŁAM ROZDZIAŁY!

    OdpowiedzUsuń
  18. TAAAAAK!! Najlepszy ❤️

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurde, ciekawa jestem czemu tak koperta była znowu pusta :0 świetna historia :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Twój styl jest unikatowy!

    OdpowiedzUsuń
  21. zazdroszcze Katie

    OdpowiedzUsuń
  22. Podoba mi się charakter tej Katie :)

    OdpowiedzUsuń

.